Konferencje branżowe – czy warto w nich uczestniczyć? Jakiej mogą dostarczyć nam wartości, jak najlepiej je wykorzystywać i czego nie robić, jeśli rzeczywiście chcemy dobrze spędzić na nich czas – o tym w 24 odcinku podcastu.
Zobacz wersję wideo
Obejrzyj nasze webinary!
Zobacz nasze materiały premium:
- Porządna Retrospektywa Sprintu - Najnowszy webinar już w sprzedaży! 🥳
- Co to jest agile?
- Dekompozycja elementów Backlogu Produktu
TRANSKRYPCJA
Kuba: Dzisiejszy odcinek powstaje z inspiracji naszego udziału w konferencji AgileByExample. Rozmawialiśmy w czasie tej konferencji, też obserwowaliśmy udział różnych osób i doszła do nas taka refleksja, że udział w konferencjach to jest coś, nad czym warto się pochylić. Co mamy na myśli to to, że kilka osób, niezależnie od siebie, w toku całej konferencji – czy to na przerwach, czy również na imprezie wieczornej – pytało nas, jak nam się konferencja podoba, jaka jest dla nas wartość konferencji jako takich i dlaczego w ogóle bierzemy w nich udział. I inspirując się konkretnie przypadkiem AgileByExample chcemy po prostu opowiedzieć trochę o tym, co widzimy wartościowego w konferencjach, dlaczego warto w nich udział wziąć i też może trochę porad na temat tego, jak się do tego nastawić czy też na co zwrócić uwagę, żeby czerpać maksymalną możliwą wartość z takich właśnie konferencji.
Jacek: Kiedy myślę o tym, co mi przychodzi pierwsze do głowy, jeśli chodzi o pytanie, dlaczego bywam na konferencjach, to przede wszystkim jestem na konferencjach w poszukiwaniu inspiracji. I te inspiracje generalnie mogą się pojawić na wielu poziomach. Przykładowo – szukam inspiracji, jeśli chodzi o nowe obszary bądź nowe zagadnienia związane ze zwinnością. Wielokrotnie się zdarza, że mądrze wybierając, na którą prezentację się wybiorę – zakładając, że jest kilka ścieżek – powoduje, że trafiam na spikerów, prezentujących treści, które z mojej perspektywy, moich doświadczeń, są nowymi treściami. I to jest okazja, żeby posłuchać o tym, co mówią, poznać nowe narzędzie, poznać nowe podejście albo poznać jakiś alternatywny sposób patrzenie na jakieś konkretne rzeczy. Z drugiej strony patrząc, innym poziomem inspiracji dla mnie jest taki wymiar czysto ludzki, czyli mam szansę zobaczyć w akcji, czyli prezentujących, różne osoby. I te osoby… czasem bywa tak, że na przykład nie przekonają mnie konkretnie tematem – bo na przykład jest to temat, który jest mi bliski i nie wynoszę aż tak dużo na poziomie nowej wiedzy – natomiast sama osoba jest ciekawa albo kiedy zaczynam sobie czytać w Internecie o tej osobie, to natrafiam na inne materiały, które różnią się treścią od tego, co widziałem na konferencji, niemniej na przykład dzięki temu staję czytelnikiem bloga konkretnej osoby. Tak więc ta inspiracja może być zarówno taka, że dostaję od razu merytorycznie gotowe, nazwijmy to, ciekawe treści albo inspiracja na zasadzie: jakaś osoba jest dla mnie inspiracją i dopiero gdzieś tam dalej, po samej konferencji, docieram do ciekawych materiałów. Jakby… Koniec końców oba te źródła inspiracji kończą się tym, że dowiaduję się czegoś nowego.
Kuba: Powiedziałeś bardzo ważną rzecz i bardzo trudną – od razu mi się przypomniał taki przypadek, gdzie byłem na konferencji z pewną osobą i konferencja miała dosłownie dwa „tracki” czy dwa „strumienie” prezentacji i bardzo szliśmy na inny – w sensie ja szedłem na jeden track, a druga osoba szła na drugi track i dosłownie za każdym jednym razem (ale to nie było tak, że się umówiliśmy „Ja idę na to, ty idź na to”, tylko po prostu: „Na co idziesz?”, „No ja na to”, „A ja akurat na to drugie”).
Jacek: Czyli preferencja…
Kuba: Jakby… Za każdym razem wybieraliśmy i za każdym razem tak się wydawało, że wybieraliśmy odwrotnie, no i ja byłem bardzo zadowolony z tej konferencji i z tych kolejnych wystąpień, a tam, no, było dużo pecha w trafianiu na niewłaściwe rzeczy. A może to nie jest pech? Może… Bo powiedziałeś coś takiego: „Wybieram, na co idę”. Jak to robisz?
Jacek: Jak to robię? No tak… Pierwszą rzecz, jaką widzę, zazwyczaj ona mi się w pierwszej kolejności rzuca w oczy, to jest, czy znam tego prezentera. No i to może być dla mnie albo sygnał… coś, co mnie zachęca, żeby tam pójść albo wręcz przeciwnie – jak widzę, że prezentuje „X”, no to nie idę, bo na przykład byłem na wcześniejszych prezentacjach i w jakiś sposób mi – że tak powiem bardzo ogólnie – nie podeszły albo po prostu osoba, nie wiem, skupia się w swojej twórczości na omawianiu, czym są Retrospektywy. No, ja… na taki temat akurat na tym etapie rozwoju, jakim jestem, no to po prostu najprawdopodobniej się nie wybiorę. Więc, po pierwsze, patrzę, jak kto prezentuje. Druga rzecz, na jaką patrzę – no to oczywiście jest temat. I tam też jest coś takiego, że dobrze napisany tytuł prezentacji może mnie albo zaciekawić, rzadziej zniechęcić, raczej może być po prostu taki neutralny. No, trzecia rzecz, oczywiście czytam konkretnie, co jest w abstrakcie, czyli co się kryje za często takim… clickbaitowym tytułem. To są te trzy rzeczy. Natomiast, jak nie jestem przekonany, a nadal… w sensie, jeśli z tych trzech, czyli kto prezentuje, tytuł i co zamierza przekazać – jeżeli to jest dla mnie niewystarczające, no to wpisuję sobie imię i nazwisko prezentera w przeglądarkę, w sensie w Google’a, no i patrzę, czy ta osoba prowadzi bloga, czy nagrywa podcast – no i czasem może być tak, że po prostu stwierdzę, patrząc na blogu na treści, „Okej, to jest ciekawe”, no i to jest jakiś tam klucz wyboru.
Kuba: No to jeśli pozwolisz, że to trochę ocenię, to tak sporo pracy, zanim zdecydujesz, że idziesz na konkretne wystąpienie.
Jacek: Mhm.
Kuba: Na pewno przypadkowo do sali nie trafisz, chyba że już po prostu nie ma za bardzo wyboru.
Jacek: No, jak nie mam czasu albo rozgadam się w przerwie i już trzeba iść, no to czasem to oczywiście jest mniej taki drobiazgowy proces decyzyjny.
Kuba: No, to jest ciekawe, co mówisz, ja czasami daję sobie… mam podobny sposób myślenia, ale daję sobie czasami luz z takim wybieraniem i jednak pójdę na prezentację o konstrukcji ludzkiego mózgu, nawet jeśli wiem, że bardzo nie chcę, bo się może okazać, że się zainspiruję – no, też w sumie cenię sobie te konferencje, na których można dyskretnie z sali wyjść, jeśli się okazuje, że pierwszych pięć minut absolutnie nie robi mi roboty, to po prostu wstaję i wychodzę. Albo – inaczej – dbam o to, żeby może też być ewentualnie blisko drzwi, żeby w razie czego bez robienia wielkiego szumu spróbować szybko zmienić salę i załapać się już na zasadniczą treść prezentacji z sąsiedniej sali.
Jacek: Prezenter już się przedstawił.
Kuba: Upłynęło pięć minut, zrobił swoje wstępy do wstępów i surowe mięso właśnie się rozkręca. Aczkolwiek ciężko czasami ocenić prezentację zaraz od pierwszego momentu.
Jacek: Mhm, tak.
Kuba: Niektórzy mają dobrą sztukę prezentacji, jak u Hitchcocka, że zaczyna się od wielkiego „bang” i się robi tylko lepiej, a niektórzy naprawdę potrzebują chwilę, żeby wejść na obroty. No, po prostu jestem… w takiej sytuacji jestem konsumentem, przychodzę po inspirację, przychodzę po jakieś ciekawe rzeczy. Jeśli ktoś ma coś ciekawego do powiedzenia, ale przez pierwszych wiele minut nie jest w stanie tego z siebie wydusić, no to… niestety, ale muszę dokonać wyboru.
Jacek: To tak, jakby… ostatnia myśl jeszcze w kontekście inspiracji, to pamiętam, jak kiedyś wybrałeś się – zdaje się na Agile Coach Camp – z zamiarem, żeby celowo chodzić na…
Kuba: Tak.
Jacek: Jak byś opowiedział?
Kuba: Specjalnie sobie zrobiłem taki challenge jednego Agile Coach Campu, żeby pójść na te rzeczy, na które normalnie bym nie poszedł – to brzmi absurdalnie, ale właśnie między innymi aż tak bardzo nie interesują mnie rzeczy na przykład związane z feedbackiem, z Nonviolent Communication – ogólnie miękkie rzeczy czy też może nowoczesne trendy w zarządzaniu, jak jakieś Turkusowe Organizacje – to są rzeczy, które w danym momencie, na danym etapie aż tak bardzo mnie nie interesują, natomiast złapałem się na tym, że mnie nie interesują, bo ich nie znam i taki trochę inżynier Mamoń, lubię to, co już widziałem i słyszałem, no to może to trzeba też przełamać. Czyli być może… zwłaszcza takie bardzo bogate, wielostrumieniowe konferencje, mogą naprawdę pozwolić na bardzo ciekawą kombinację – coś fajnego z transformacji, ale może też coś fajnego z jakichś miękkich tematów. No i właśnie, no, sztuka wyborów – dobrze dobrać prelegenta, dobrze dobrać temat albo ewentualnie dać sobie możliwość, żeby wstać i wyjść, jeśli nie ma takiej szansy.
Jacek: To co byś zarekomendował, Kuba, oprócz inspiracji – dlaczego, twoim zdaniem, warto bywać na konferencjach?
Kuba: Dla mnie samego najważniejsza korzyść czy dla mnie samego, moja preferencja indywidualna na konferencjach, to jest poznawanie nowych ludzi. Konferencja zazwyczaj to jest kilkadziesiąt, a najczęściej kilkaset osób z branży, z szeroko rozumianego tematu, którym się zajmuje i po prostu są osoby, które na konferencji są po raz pierwszy, są osoby, które… może nie są po raz pierwszy, ale jeszcze się nie poznaliśmy. Bardzo lubię poznawać nowe osoby, bardzo lubię gdzieś tam nawiązywać kontakty, posłuchać, co jest dla ludzi ważne, porozmawiać, być może popróbować komuś dać jakąś wartość z siebie – czy to inspirację, czy to radę, czy po prostu dodać komuś otuchy, ale samemu też tego zebrać. Bo to jest relacja dwustronna, czyli również usłyszeć od kogoś dobre słowo, usłyszeć od kogoś jakąś ciekawą koncepcję, no i po prostu konferencja to jest w zasadzie maksymalizacja okazji ku temu. Jest potencjalnie na sali, na przykład pięćset osób, jak na AgileByExample, z których dużą część znam, ale z których sporej części nie znam osobiście. Jest okazja porozmawiać, poznać kogoś nowego – no i póki nie byłem konsultantem, to miałem taki też argument, że nigdy nie wiem, czy ja kogoś nie będę musiał zatrudnić albo ten ktoś nie będzie musiał czy będzie mógł zatrudnić mnie. Teraz pewnie to już jest o wiele bardziej zniuansowane, ale nadal fajnie jest znać paru Scrum Masterów w każdym mieście, bo na przykład te osoby mogą coś pomóc, coś poradzić, być może podpowiedzieć, gdzie jest fajna firma – mnóstwo fajnych okazji wynikających z tego, że ma się po prostu fajne relacje czy zna się ludzi trochę lepiej niż tylko gdzieś tam ze słyszenia, z Internetu czy z LinkedIna. No bo w zasadzie dosłownie w pięć minut fajnej spokojnej rozmowy, takiej wsłuchanej w siebie wzajemnie, można już naprawdę dużo o człowieku się dowiedzieć, zawiązać taką nitką, którą przez kolejne okazje można coraz bardziej, coraz bardziej pogłębiać. I mam to, że z perspektywy wielu lat aktywnego uczestnictwa w społecznościach, już widzę, że znam ludzi, mimo że w zasadzie suma naszych interakcji to jest pewnie kilkadziesiąt minut, może do kilku godzin łącznie przez na przykład osiem lat. No, ale tu pogadaliśmy o społeczności, tu na Coach Campie, tu na jakiejś konferencji, tu się spotkaliśmy na jakieś przerwie szkolenia, no i tak historia czy jakiś taki strumień kontaktu, relacji się toczy, pogłębia i później mogę zarekomendować kogoś, ten ktoś może mi poradzić coś – naprawdę mnóstwo pozytywów z tego wynikających.
Jacek: Jak sobie myślę o tym, co mówisz, to tak sobie zdałem sprawę, że wiele osób poznałem na konferencjach i spotykam się z nimi tylko na konferencjach. Ale jest ten aspekt, o którym mówisz – ta rozmowa, przez to, że ona zwykle – no, przede wszystkim, myślę – dlatego, że jest twarzą w twarz, to ona potrafi bardzo szybko zbudować relację. I widzę, że na przykład poznaję kogoś na konferencji, rozmawiamy, widzimy się na kolejnej konferencji i ja mam takie poczucie, jakbyśmy się dobrze znali, a przecież rozmawialiśmy na przykład raptem, nie wiem, pół godziny czy godzinę. Z kolei znam jakieś osoby – że tak powiem – z Internetu, w sensie: czytam bloga czyjegoś, no to kompletnie nie czuję, że mam taką relację. W sensie: no, trochę tę osobę poznaję, no ale to jest takie bardziej, że kojarzę, wiem, kto to jest, wiem, jak myśli. Tak więc to poznawanie nowych ludzi na konferencji może być okazją do tego, żeby zbudować takie naprawdę fajne, głębokie relacje, no i jakby… wszystko to, co powiedziałeś, jakie z tego płyną korzyści, się zgadzam. Dodał bym do tego, co powiedziałeś – nie pamiętam, czy się dzieliliśmy tym w podcaście, jak maksymalizujemy to, żeby poznawać nowych ludzi. Kiedy wybieramy się z Kubą razem na jakieś wydarzenie, mamy taką – teraz już oczywistą dla nas – umowę, że celowo się rozdzielamy. Czyli, no, tracki to akurat… czy konkretne prezentacje – to wybieramy bardziej jednak w zgodzie z jakimiś preferencjami, ale nie jest tak, że siadamy koło siebie, na przerwach też się rozchodzimy w różne miejsca, w przerwie lunchowej dosiadamy się do innych osób, mamy w tym wszystkim jakieś takie „punkty synchronizacyjne”, ale – co do zasady – no to wychodzimy z takiego założenia, że mamy bardzo dużo okazji, żeby porozmawiać we dwóch przy najróżniejszych rzeczach, które razem tworzymy, natomiast konferencje zostawimy sobie typowo po to, żeby maksymalizować interakcje z osobami, których po prostu nie mamy szans spotkać w życiu codziennym.
Kuba: Nigdy ci tego nie mówiłem, ale ja nawet kiedyś dostałem komentarz od kogoś, kto nas we dwóch widział na konferencji, że nie widać po nas, że ze sobą pracujemy.
Kuba: No, bo jeśli ktoś nas rozpatrywał, że nie no, tam w ogóle za ręce się powinniśmy cały event trzymać i od siebie nie odstępować, no bo wtedy to byłoby widać, jacy zgrani, a tak naprawdę my jesteśmy zgrani, bo razem pojedziemy, razem mamy nocleg w jednym miejscu, razem po całej konferencji sobie pogadamy, ale to nie znaczy, że muszę każdą jedną przerwę spędzić tylko w gronie z tobą. To jest o tyle ciekawe – to akurat zahacza o, powiedzmy, takie sztuczki związane z networkingiem – że do grup osób, które się super ze sobą znają – i to widać z zewnątrz – o wiele trudniej się podchodzi. Na zasadzie: jakbyśmy my usiedli we dwóch albo jeszcze z kimś i tak widać, że ze sobą głęboko gadamy i tak blisko jesteśmy, to wręcz przeszkadzano by nam, gdyby ktoś chciał do nas podejść i coś tam dopowiedzieć. Więc tutaj wiele osób, widzę, że na konferencję przyjeżdża jakąś tam grupą, w kilka osób z jednej firmy, po czym całą konferencje trzymają się razem i trochę tym trzymaniem się razem jednocześnie utrudniają taką dostępność dla wszystkich pozostałych, żeby ze sobą pogadać. Ludzie często mają ochotę pogadać bardziej jeden na jeden niż w jakichś większych grupach, a nawet jeśli w większych grupach, to w takich grupach „ad hoc”, a nie że ja dochodzę do grupy pięcioosobowej z jednej firmy, bo tak naprawdę… nie wiem, jak to nazwać, ale dziwnie się rozmawia z jakąś taką grupą, po której widać, że jest bardzo ze sobą zżyta, a ja jestem tym z zewnątrz.
Jacek: Tak, no, lokalne żarty, historie, których możemy nie znać.
Kuba: Tak. Więc tutaj taka konkretna rada – dla poznawania nowych ludzi warto się zastanowić, czy poznajesz na konferencjach, w których uczestniczysz, nowe osoby i czy czasami pewne dosłownie drobne, fajne metody umówienia się przed konferencją, nie powodują, że albo poznajesz tych osób więcej, albo niestety przegapiasz ten moment i tych osób poznajesz trochę mniej. Sąsiednim powodem do tego, żeby uczęszczać na konferencje, to jest dalsza konsekwencja tego poznawania nowych ludzi – jak już nowych ludzi poznałem, no to parę lat później się spotykam i fajnie jest tą relację podtrzymać. I często się okazuje, że konferencja jest do tego świetnym pretekstem czy świetną okazją, że jak pojadę do Wrocławia to nie obskoczę wszystkich piętnastu znajomych z dawnych lat – zwłaszcza, jeśli to są dosłownie takie znajomości jednak kilkuminutowe czy kilkugodzinne, a na konferencji jest okazja porozmawiać z ludźmi, z którymi się znałem jakiś czas. Co tam u nich? Co robią? Czy też bardziej na konkretach – czy są w jakiejś fajnej firmie? Co się dzieje? Co robią? Jakieś fajne techniki, metody, których używają? Ale też może firmy czy sytuacje, których z praktyki doświadczyli i odradzają? To buduje takie bardzo zakulisowe wyczucie tematu jakie firmy w jakim mieście są fajne, jakie metody się sprawdzają, jakie się niestety nie sprawdzają, jakie narzędzia działają albo zawodzą – i takich rzeczy się można dowiedzieć bardzo wprost, w dużym zaufaniu. No, tylko trzeba mieć tą relację utrzymaną, trzeba się z ludźmi komunikować, dalej znać. No i ku temu konferencja jest świetną okazją. Trochę jest dylemat, jak uczestniczę w konferencji, gdzie widzę znajome twarze, uśmiechy, w zasadzie ludzie już od progu wejścia na konferencję mówią: „Koniecznie musimy ze sobą pogadać”, no i ostatnio się łapię trochę na tym, że w zasadzie dużą część przerw to ja już w zasadzie spędzam z tymi, których znam, a nie na poznawaniu nowych ludzi, ale to jest jakiś taki dylemat, który… gdzieś tam trzeba sobie z tym poradzić, natomiast – przenosząc to na radę i podpowiadając, jaka może być korzyść z konferencji – jeśli wchodzimy w ogóle do tego świata, to możemy tego nie docenić, ale po roku, dwóch, trzech aktywnej działalności w społeczności – czy to po prostu jako słuchać, czy już w ogóle jako jeszcze aktywny działacz w społeczności, czy osoba, która występuje czy organizuje jakieś warsztaty – no to może się okazać, że w zasadzie bardzo dużo korzyści się czerpie z tego utrzymania istniejących starszych znajomości.
Jacek: No i to generalnie taka konferencja – jeżeli rzeczywiście to jest jakaś taka konferencja, gdzie wiemy, że potencjalnie może się tam pojawić dużo osób, które znamy, no to to jest szansa, w szczególności, jak zmienia firmy albo jak jakieś osoby, z którymi my pracujemy w konkretnej firmie, zdecydowały się pójść pracować gdzieś indziej – jest to szansa, żeby się spotkać z osobami, z którymi na przykład przez rok, dwa czy trzy tworzyliśmy zespół. I – znów – moje doświadczenie jest takie, że rzadko starcza energii, żeby się takiemu zespołowi, który na przykład już pięć lat nie pracuje razem i teraz jest rozproszony po całej Polsce, spotkać w jakimś konkretnym miejscu, w jakimś mieście, konkretnego dnia, powspominać czy porozmawiać sobie, natomiast o wiele prościej, widzę, jest takie osoby spotkać, wpaść na siebie, na konferencji, gdzie i tak jedziemy, no więc ta możliwość spotkania się z jakimiś swoimi starymi zespołami czy osobami, które poznaliśmy w innych firmach, no, jeżeli jesteśmy na dużej konferencji, no to ta szansa jest całkiem spora, że te osoby się tam pojawią.
Kuba: Kolejnym wątkiem, który widzimy jako wartościowy – i tutaj obaj się z Jackiem mocno zgadzamy – że konferencje są dobrą okazją ku temu, żeby wykonać chwilę refleksji, takiego zatrzymania się – czy też może metaforycznego „naostrzenia piły”. Że jesteśmy gdzieś tam w pracy, zasuwamy z robotą do przodu, codzienna walka, jakieś kolejne sukcesy i też od czasu do czasu porażki i czasami brakuje tego momentu, żeby się zatrzymać, zastanowić. Dobrze przeżyta konferencja – co za chwilę możemy poszerzyć, co to znaczy „dobrze przeżyta” – powoduje, że mamy okazję się zatrzymać, zreflektować, zastanowić. Konkretne prezentacje mogą dać nam chwilę do myślenia, a być może w ogóle zupełnie dziwnym trafem na poboczu zupełnie innego wątku, zastanawiamy się, co tam ostatnio zrobiliśmy, jak to wyszło, jak nie wyszło, czego się uczymy – być może rozmowy właśnie w kuluarach dadzą nam też do myślenia, „kurczę, też wpadamy w taką pułapkę” – więc tutaj konferencja jest dobrym pretekstem czy takim bardzo też fizycznym przykładem zatrzymania się, oderwania się trochę od pracy i zastanowienia się, jak pracuję, co mi się sprawdza, jak zadowolony z tego jestem. Niejedna osoba może po takiej chwili refleksji podjąć jakieś całkiem duże decyzje – „kurczę, może jednak czas zmienić firmę, a może nabrać nowej energii do tego, żeby zmieniać tę firmę, w której się jest obecnie”.
Jacek: No i teraz tak – żeby tą konferencję skonsumować w taki sposób, jak opowiedziałeś, no to warto być faktycznie myślami na konferencji – wielokrotnie widzę, siedząc, jako uczestnik, że osoby w trakcie prezentacji innych osób zajmują się czymś kompletnie innym. No i tak – najbliżej tego, co powiedziałeś – no to to są otwarte laptopy, a tam jakieś skrzynki mailowe widzę, chcąc nie chcąc, kątem oka. Czy takie rzeczy, które wyraźnie wskazują, że ten laptop nie jest otwarty po to, żeby robić notatki, tylko coś tam się dzieje, jakaś praca. No i okej, też jestem w stanie zrozumieć, że może jakaś tam prezentacja była słabsza, mniej ciekawa, natomiast każde takie – wiem z własnego doświadczenia – przełączenie kontekstu, takie odłączenie się od konferencji, wejście w jakiś problem, który gdzieś tam jest w pracy, musimy coś odpisać, zareagować – powoduje, że możliwość zanurzenia się w treści spłyca się. I po dwóch dniach konferencji o wiele trudniej jest uzyskać ten efekt takiego głębokiego zanurzenia, przemyśleń, refleksji, jakiegoś takiego krążenia wokół pewnych koncepcji, tematów, pomysłów – no bo zajęcie się taką typową „bieżączką” mailową czy czymkolwiek, co nie jest konferencją, spłyci to, uprości i może spowodować, że tego efektu, o którym przed chwilą powiedziałeś, po prostu nie zaznamy.
Kuba: Inaczej mówiąc – zdecydowanie polecamy, jeśli się jest na konferencji, warto mentalnie założyć, że nie jest się w pracy – w rozumieniu takim, że jest się online, że się odpisuje na maile, że się o czymś tam myśli. Dosłownie zwykłe głupie odpisanie na maila – się okazuje, że już zgubiłem wątek, nie nadążam za tokiem myśli prezentera, więc już nie nadążam za tym konkretnym tokiem myślenia tej prezentacji – i praktycznie można powiedzieć, że być może już straciłem jej sens. No i są osoby, które mają tak przez cały dzień. Drugi grzech, który widzę często u innych, czasem go znajduję również u siebie – przyjeżdżam na konferencję, ale jakoś tak niefortunnie to wszystko poplanowałem, że spóźniam się na keynote’a, muszę wyjechać wcześniej, jeszcze gdzieś tam mam głowę, bo mam jakąś rozmowę czy jakiś telefon, czy jakieś wideo w środku dnia – i się okazuje, że tak to sobie poszatkowałem i tak poodcinałem, że w zasadzie się pojawiam na konferencji, ale praktycznie jakby mnie na niej nie było.
Jacek: Kolejna wartość, którą widzimy, dlaczego dobrze jest pojawić się na konferencji, to jest możliwość sprawdzenia się, czy jesteśmy na bieżąco z aktualnymi trendami. W szczególności, kiedy spojrzymy, kto otwiera konferencję – który prezenter, z jakim tematem – oraz jeśli się przyjrzymy, kto zamyka konferencję, czyli te keynote’y otwierające i zamykające, no to jesteśmy w stanie całkiem sprawnie poczuć, czy te rzeczy, o których te osoby mówią – czy to jest dla nas coś kompletnie nowego i w ogóle pierwszy raz słyszymy i zupełnie nie wiemy, jak to odnieść do naszej rzeczywistości, czy raczej to jest potwierdzenie pewnego trendu czy potwierdzenie drogi, którą my obraliśmy, jeśli chodzi o nasz rozwój. Czyli przykładowo – tak trzymając się konferencji AgileByExample – dużo można było usłyszeć o różnicy pomiędzy outcome’em a outputem, czyli różnicą pomiędzy osiąganiu faktycznych rezultatów i wpływów, a po prostu tylko robieniu rzeczy. No i tak – ktoś może powiedzieć „okej, faktycznie ten temat to już jest coś, nad czym się zastanawiam w zespole, to jest coś, o czym rozmawiałem z Product Ownerem, Scrum Masterem, Team Liderem, kierownikiem – kimkolwiek. To jest coś, co słyszę na korytarzach u mnie w firmie albo to może być coś takiego na zasadzie: „Hm, kompletnie się na tym nie skupiamy, czyli cały czas właściwie produkujemy rzeczy, nie zastanawiając się, jaki jest rezultat tego, co wytwarzamy”. Tak więc taka konferencja może być fajnym takim „papierkiem lakmusowym”, który pokaże nam, czy idziemy z duchem czasu. Nie twierdzę, że zawsze pójście z duchem czasu to jest poprawna ścieżka, natomiast można zobaczyć, na ile to nasze myślenie o zwinności pokrywa się z tym, co osoby, które prezentują na konferencji czy osoby, które spotykamy na korytarzach nam opowiadają, no i po prostu może to być fajny punkt odniesienia, skłaniający do dalszych refleksji.
Kuba: Bardzo konkretny przykład z mojej strony to to, że akurat na tym ostatni AgileByExample miałem kilka interakcji z różnymi osobami, z którymi znałem się już trochę dłużej i kolejne osoby, niezależnie od siebie, opowiadały mi o swojej mocnej inspiracji LeSSem, czyli Large Scale Scrum. Ja sam do tej pory aż takiej fascynacji tym podejściem nie miałem czy nie odczuwałem, ale jeśli niezależnie od siebie kilka osób mówi, że to wygląda obiecująco, że jest coś na rzeczy, że warto spróbować, no to już mam na swojej własnej liście inspiracji punkt do zaliczenia – przeczytaj książkę jeszcze raz, może coś przegapiłem, pójdź może do autorów podejścia na jakieś szkolenie, jeśli będzie jakaś okazja, bo może coś jest na rzeczy i każdy może mieć to w różnych miejscach, bo to może będą konkretne techniki na Retrospektywę, konkretne teorie konstrukcji mózgu albo konkretne metody komunikacji, no, ale niezależnie od tego, co to będzie, ale te trendy się pojawiają, pewne rzeczy rosną – zwłaszcza jeśli się patrzy na cały nurt w sposób zwinny z perspektywy dziesięciu lat albo jeszcze więcej – no to dzisiaj mówi się o rzeczach, o których się nie mówiło dziesięć lat temu. Dzisiaj oczywistością są rzeczy, które parę lat temu po prostu były nowinką, która się dopiero pojawiała na konferencjach – ktoś ją promował, być może po raz pierwszy autor osobiście, a teraz wszyscy już traktują to jako pewnik. Żeby nie stracić tego kontaktu z rzeczywistością, nie przestać być na bieżąco, nie odgrywać ciągle tylko tych starych sztuczek, które już się zna, warto te nowe rzeczy poznawać i po prostu coś z tym zrobić, podjąć decyzję – czy na bazie tego, co się słyszy, co jest trendem, czy w to się zagłębić – czy w to wskoczyć na główkę bez zastanowienia, czy chociaż po prostu się temu przyjrzeć i spróbować to zrozumieć. I jest ostatni punkt, taki najmniej oczywisty, myślę, w temacie podejścia zwinnego i pełnienia roli czy to Scrum Mastera czy Agile Coacha, który dla nas jest powodem uczestnictwa w konferencjach, to możliwość zobaczenia z perspektywy odbiorcy, jak inni dostarczają prezentacje. I to na dwóch co najmniej warstwach – jeden poziom, czyli jaką mają sztukę przemawiania, sztukę prowadzenia prezentacji, ale też, jaką mają umiejętność dobierania argumentów, jakich przykładów używają, jaki pewien ciąg logiczny – od definicji problemu przez przykłady do podania rozwiązania. No i tutaj ta konferencja AgileByExample, tu się obaj z Jackiem zgadzamy, ale możemy też o tym chwilę dyskutować – bardzo fajne dwa przykłady dała, bo zarówno otwierający keynote ze strony Jeffa Gothelfa, jak i otwierający drugi dzień keynote Jurgena Appelo – oba były przykładem bardzo sprawnych prezentacji, które pomimo – zwłaszcza w przypadku Appelo – że już go nieraz w akcji widzieliśmy i w zasadzie byliśmy w stanie opowiedzieć, co powie, to i tak zaskakiwał nas jakością dostarczenia prezentacji.
Jacek: Płynnością, tak. Mhm. No, pełna zgoda, w sensie: te dwa przykłady, które dałeś, no to jest taki… takie prezentacje chciałby oglądać, czyli zarówno na tej warstwie merytorycznej jest to na bardzo wysokim poziomie, ale też to podanie jest takie, że tego się po prostu przyjemnie słucha, trzyma w napięciu, jestem ciekawy, co będzie dalej, nie męczę się. Łatwo sobie przez negację wyobrazić – a nawet nie trzeba sobie wyobrażać, wystarczy przejść się na dowolną konferencję – zdarzają się prezentacje, które są wyraźnie gorsze i pomimo iż temat jest ciekawy, no to ten sposób dostarczenia prezentacji powoduje, że – jeśli chodzi o mnie – albo się bardzo szybko wyłączam, albo po prostu czegoś mi brakuje, czuję coś takiego, że, no, dlaczego ta prezentacja jest zrobiona właśnie w taki sposób? I to jest jakaś maniera prowadzącego, to są jakieś tam… przeładowane tekstem slajdy. Jeśli to jest prezentacja po angielsku, no to to słyszę zbyt małą liczbę przećwiczeń tej prezentacji przy prezentującym, który nie ma tak dobrego poziomu angielskiego, no i po prostu słychać, jak w ten język ogranicza możliwość wypowiedzenia się. Plus jakieś takie nieprzygotowanie – brak przykładów w prezentacji albo jakieś nieśmieszne żarty – tu się na wielu, wielu poziomach można to dostarczenie prezentacji popsuć, no i w szczególności jeśli myślimy o tym, żeby w przyszłości prezentować – i to nie tylko na konferencjach, bo te wszystkie rady można przełożyć na dowolną prezentację, na przykład w firmie, w której pracujemy – no to taka konferencja jest naprawdę pokaźnym zbiorem tego, jak robić i jak nie robić prezentacji, wystarczy tylko zacząć zwracać uwagę na ten taki, nazwijmy to, „metapoziom” każdej prezentacji.
Kuba: Dobrze, to będziemy zbliżać się do końca tego odcinka. Jeśli chodzi o merytorykę, to powtórzę kilka myśli, które chcieliśmy przekazać, czyli dlaczego bierzemy udział w konferencjach i dlaczego też sami polecamy wszystkim zaangażowanym w społeczności zwinnej, żeby sobie od czasu do czasu na konferencję podejść, no to na pewno: konferencje mogą dostarczyć merytorycznej inspiracji, jest szansa poznawać nowe osoby, te poznane już wcześniej osoby jest szansa poznać na nowo albo utrzymać z nimi relacje, jeśli tylko poświęcimy dużo uwagi i skupimy się, to konferencja może być dobrą chwilą refleksji, możemy też sprawdzić, jak jesteśmy na bieżąco z nowinkami czy trendami w naszej dziedzinie czy w naszej branży, no i taka nieoczywista warstwa, to możliwość zobserwowania, jak inni dostarczają prezentacje i możliwość albo inspirowania się, albo wręcz nawet skopiowania pewnych gotowych rozwiązań.
Jacek: Korzystając z okazji, że poruszamy temat konferencji, chcielibyśmy z Kubą podziękować wszystkich słuchaczom podcastu, którzy zareagowali na nasze zaproszenia, które rozsyłaliśmy po social media, w których zachęcaliśmy, do… raz – informowaliśmy, że w ogóle będziemy na tej konkretnej konferencji, dwa – zapraszaliśmy do tego, żeby wchodzić z nami w interakcje, żeby podchodzić, żeby rozmawiać – i faktycznie takich rozmów, że ktoś z Was podszedł, przybił piątkę, powiedział, że słucha – bardzo często z tego wywiązały się jakieś dłuższe dyskusje. Tego było bardzo dużo i mogę tutaj powiedzieć za siebie – dla mnie to jest niesamowite paliwo, coś niesamowicie ważnego, że kiedy czuję, że są osoby fizyczne po drugiej stronie, które faktycznie słuchają, które mają bardzo ciekawe przemyślenia i cieszę się za każdym razem, kiedy ktoś, kto słucha podcastu podejdzie, opowie co myśli, jakie odcinki się podobają. Bardzo często ta rozmowa przechodzi płynnie w rozmowę po prostu o zwinności, tak więc z mojej perspektywy bardzo się cieszę, że taka szansa, żeby się spotkać na żywo z częścią z Was była, no i generalnie myślę, że takie okazje będą w przyszłości i na pewno będziemy z Kubą do takich interakcji w przyszłości Was zachęcać.
Kuba: Na pewno interakcje z Wami dają nam energię. Energię daje nam też komentowanie i dyskutowanie o konkretnych naszych nagraniach. Napisz nam, co sądzisz o konferencjach – konkretnie proponujemy taki temat, co się Tobie nie podoba w konferencjach. Mocno opowiadaliśmy o tej stronie pozytywnej, co nam daje, jaka jest wartość, jak trzeba się przygotować, ale mamy też świadomość, że nie zawsze jest tak fajnie albo nie zawsze jest tak optymistycznie. Skomentuj na Facebooku albo LinkedInie, na stronie porzadnyagile.pl/24 będą wyraźnie zamieszczone odnośniki do konkretnych dyskusji. Powiedz nam, co sądzisz o konferencjach i co się w nich nie podoba.
Jakie top 3 publikacji o LeSSie byście polecili? 🙂